Życiorys | CURRICULUM VITAE napisane własnoręcznie przez generała brygady Wiktora Thomme.
Urodziłem się 30.XI.1881 r. w m.Święciany Ziemi Wileńskiej. Ukończyłem Władimirskoje Wojennoje Uczyliszcze w Leningradzie
w 1904 roku z nominacją na podporucznika / starszeństwo 1903 r./ do 124 Woroneżskiego Pułku.
W szeregach tegoż pułku brałem udział w Rosyjsko-Japońskiej wojnie w latach 1904-1905 i byłem dwukrotnie ranny.
Po wyleczeniu się z ran i po ewakuacji wróciłem w 1906 roku do tegoż pułku do Charkowa. Awansowałem na porucznika
w 1907 roku ; na sztabs-kapitana w 1911 roku.
W 1912 roku złożyłem konkursowy egzamin do Nikołajewskoj Wojennoj Akademii, w której starszy kurs ukończyłem już
w czasie pierwszej Wojny Światowej i otrzymałem dyplom oficera Sztabu Generalnego.
W dniu 4.VIII.1914 r. wyruszyłem na pierwszą Wojnę Światową jako dowódca 9 kompanii 276 Kupiańskiego pułku 69 dyw.piech.
/rezerwowy pułk z 124 Woroneżskiego pułku 31 dyw.piech./.
W 1915 roku za bojowe odznaczenia zostałem awansowany na kapitana, następnie na podpułkownika i wobec wyczerpania
wszystkich otrzymanych przeze mnie odznaczeń otrzymałem w randze podpułkownika 2 lata starszeństwa /od 1913 roku./.
Dowodziłem baonem 276 Kupiańskiego pułku. Byłem 7 krotnie ranny.
W 1916 roku zostałem odwołany z 276 pułku do służby oficera Sztabu Generalnego, zostałem mianowany starszym adiutantem
gen.sztabu 47 korpusu sformowanego do operacji w Dobrudży i wkrótce mianowano mnie szefem operatywy tegoż sztabu.
Ranny , jako czasowy dowódca 1 pułku strzel. byłem przedstawiony do awansu na pułkownika /awansowano w czasie
Kierenszczyzny /. Po wycofaniu się za Dunaj zostałem odkomenderowany na starszy kurs Nikołajewskoj Wojennoj Akademii.
Po ulkończeniu Akademii w 1917 r.na rozkaz Polskich Władz Wojskowych udałem się do generała Lucjana Żeligowskiego
i objąłem szefostwo sztabu dowództwa Wojsk Polskich na wschodzie , następnie szefa sztabu 4 d.strz.gen.Żeligowskiego
i z jego oddziałami przybyłem do Polski, nie biorąc żadnego udziału w domowej wojnie Rosji.
W 1919 roku objąłem stanowisko z-cy szefa sztabu gen. Iwaszkiewicza /front galicyjski/, następnie szefa biura operacyjnego
sztabu frontu Południowo-Zachodniego i to samo stanowisko w sztabie frontu Pomorskiego/objęcie Pomorza/.
W 1920 roku po przemianowaniu d-wa frontu Pomorskiego na d-wo 1 Armii pozostałem na tym samym stanowisku.
W lipcu 1920 roku objąłem d-wo p.St.Kan.,następnie d-wo 19.br.piech. w 10 d.p.gen.Żeligowskiego , powracając znowu do
swego generała. 11 listopada 1918 roku zostałem formalnie przyjęty do Wojska Polskiego i zweryfikowany jako pułkownik
sztabu generalnego. W 1921 roku zostałem mianowany szefem sztabu D.O.K.IV Brześć n/B. W 1923 roku przeniesiono mnie
do Inspektoratu gen.Skierskiego w Toruniu i w tymże roku wyznaczono mnie na Kurs Wyższych Dowódców w Warszawie, który
ukończyłem po 10 miesiącach studiów. W Toruniu, mając trochę wolnego czasu , wykładałem w szkołach Artylerii, Lotnictwa,
Marynarki Wojennej-wojenną geografię , historię i taktykę. W 1924 roku awansowałem na generała brygady i mianowano mnie
dowódcą 15 d.p.Wlkp. w Bydgoszczy. W 1926 roku zostałem komenderowany do Francji na kurs wyższych dowódców , po
ukończeniu, którego wróciłem na to samo stanowisko, odmówiłem bowiem w sposób służbowy przeniesienia mnie do
Generalnego Inspektoratu Sił Zbrojnych , uważając tę instytucję za poroniony płód wojskowy.
W 1934 roku zostałem mianowany dowódcą O.K. VIII. w Toruniu. i otrzymałem przydział Mob.d-cy samodzielnej grupy
operacyjnej Grudziądz w składzie 4-ch dywizji piechoty i 2-ch brygad kawalerii. W 1938 roku zostałem zupełnie niespodzianie
przeniesiony na stanowisko d-cy O.K.IV. Łódż na teren mi mało znany i otrzymałem przydział Mob.d-cy grupy operacyjnej
Piotrków / plan operacyjny Pomorza , jak się po tym okazało , został zupełnie zmieniony przez p.p. Rydza Śmigłego
i Bortnowskiego /. A więc wyruszyłem na II wojnę światową jako d-ca Grupy Operacyjnej Piotrków w składzie Armii Łodż.
Wojna rozpoczęła się napadem Niemców o świcie dnia 1 września 1939 r.Dnia 2 .IX. otrzymałem 2 podziękowania
od Naczelnego Wodza za działania 30 d.p. i Wołyńskiej Br. Kaw. Wobec tego, że o świcie dnia 6 IX.została raptownie zerwana
wszelka łączność z d-cą i d-wem Armii "Łódż' /pałac Julianów m.Łódż /, że w godzinach przedpołudniowych , po wielkich
wysiłkach skonstatowałem fakt raptownego i zupełnie nieoczekiwanego odjazdu z pola walki i z terenów armii d-cy Armii "Łódż'
z całym sztabem Armii i nie mając żadnych wskazówek , a nawet wytycznych o dalszych planowanych działaniach Armii" Łódż'
lub zamiarach, wobec grożnego położenia operacyjnego Armii - samorzutnie objąłem D-wo Armii "Łódż".
W ten sam dzień zdezerterował z pola walki d-ca 2 dyw.piech.leg.pułkownik dypl.Dorian Surówka ze sztabem dywizji.
Z 10 d.p.na polu walki pozostały tylko dzielny31 p.st.Kan. i II/10 palu. Uciekł, też ze sztabu mego d-ca artylerii pułkownik Kreis
ze swym sztabem. 7 IX. samowolnie oddalił się d-ca 28 d.p. Bończa Uzdowski. Toteż w ciągu 6 i 7 września musiałem osobiście
objeżdżać W.J. Armii i przydzielone oddziały , formować sztab armii itp.Lecz to co pozostało było dobre.
W dniu 7 IX wysłałem szefa sztabu Armii pułkownika dypl.Wilczyńskiego do Warszawy po rozkazy i wytyczne.
8 IX zostałem przez Naczelnego Wodza mianowany D-cą Armii "Łódż" i mój szef sztabu po powrocie zameldował wyniki
swej konferencji z szefem sztabu Naczelnego Wodza gen.Stachowiczem :
1.Gen.Thommee miannowany d-cą Armii Łódż
2.Gen.Rómmel nie wróci do Armii.
3.Podziękowanie za dowodzenie Armią.
4.Wytyczne i rozkazy.
Dnia 8.IX po wyznaczeniu nowych d-ców i wyciągnięciu szczęśliwie Armii z łódzkiej matni uszykowałem W.J.w formie
"Jerza" i nie mając żadnej łączności z sąsiadami Armii nakazałem zdezydowany odwrót w ogólnym kierunku-Warszawa
/bądż to na Górę Kalwarię, bądż to na Błonie/.Ostatecznie wobec niemożliwości przebicia się w kierunku Kalwaria -skierowałem
W.J. Armii na Błonie- Puszcza Kampinowska. Dnia 12. IX. po korzystnych walkach stanąłem przed murami Warszawy, włączyłem
w skład Armii 8 d.p./pułk Furgalski/ i silnym natarciem otworzyłem drogę do Warszawy i nawiązałem łączność z obroną
Warszawy /gen.Czuma/. Wieczorem tego dnia otrzymałem rozkaz d-cy obrony Warszawy przerwać walkę na froncie Warszawy
i obsadzić Modlin. Dnia 13.IX. Armią "Łódż" oraz 8 d.p. /bez Wołyńskiej Brygady Kawalerii, która samowolnie na rozkaz gen.Andersa
bez meldowania porzuciła pole walki w dniu 10.IX./, obsadziła twierdzę Modlin, niezwłocznie nawiązując bojowy kontakt
z Niemcami. Objąłem "Twierdzę" Modlin w stanie zbrodniczo-opłakanym ; żadnego planu obrony ; tylko front
zachodnio-północny broniony przez stare schrony-okopy-reduciki z czasów 100 letniej wojny /rosyjskiej/, magazyny
amunicyjne, żywnościowe i mundurowe rozgrabione przez liczne grupy maruderów i rozbitków oddziałów Armii Przedzimirskiego,
Bortnowskiego i inne; izba chorych na 30 łóżek itd.itd. Zorganizowanie obrony wymagało nadludzkiej pracy tym bardziej, że osobiście
zostałem ranny pod Warszawą 12.IX. i po raz drugi już w Modlinie/k.m./ Na południe przez Puszczę Kampinowską przesiękali
rozbitki zniszczonych na Bzurze Armii Poznań i Pomorze z ich dowódcami z gen. Kutrzebą na czele.
W ciągu wszystkich dni oblężenia nie ustawało bombardowanie artylerii i lotnictwa nieprzyjaciela. 20.IX. Modlin został zupełnie
izolowany i odcięty od świata.28.IX.przybył do Modlina mjr.dypl.Rydel od gen.Rómmla i zameldował :
1.Warszawa skapitulowała dnia 26.IX.
2.Armia Polska nie istnieje.
3.Modlin ostatni tylko się broni jeszcze.
4.Dalsza obrona Modlina już jest bezcelowa.
Wobec tego, że był zupełny brak nabojów i pocisków/Palmiry-skład amunicji został stracony 22.IX./około 5000 rannych bez
opatrunków i leków, 11 lekarzy i wszyscy ranni ; bez jedzenia, zupełny brak produktów żywnościowych;kapitulacja Armii Warszawy,
-wysłałem gen.Ciehaka d-cę 30 d.p. z mjr. Rydlem do N-ca z propozycją oddania Modlina pod warunkami : wypuszczenia
załogi Modlina z majątkiem osobistym i samochodami wojskowymi na wolność z białą bronią ; do załatwienia formalności
skoncentrowanie załogi w jednym z obozów wojskowych w Polsce. Przy osobistym spotkaniu się moim z d-cą korpusu oblężniczego
gen.Schubertem i jego zastępcą gen.Bohme wspomniany generał niemiecki zgodził się na te warunki, potwierdzone przez
d-cę 3 Armii niemieckiej gen.Nidermullera. Załoga została przewieziona do obozu w Działdowie. Umowa została wykonana
przez dowództwo niemieckie w zupełności. Załoga została z Działdowa zwolniona. Ostatni ja z moim ścisłym sztabem wyjechałem
z Działdowa do Warszawy 27 pażdziernika. Spotkany w Ciechanowie przez d-cę 3 Armii gen.Nidermullera byłem jeszcze raz przez
niego zapewniony , iż ani mnie ani załodze nic nie grozi. 7 listopada o świcie zostałem w sposób nader brutalny aresztowany przez
Gestapo i w okropnych warunkach w zanieczyszczonych i zawszonych wagonach wywieziony z innymi żołnierzami do Niemiec, jako
jeniec wojenny. Niezwłocznie po przybyciu do obozu w Colditz złożyłem zażalenie do Wehrmachtu z żądaniem wypuszczenia na
wolność. Wkrótce komendanta oflagu Colditz zawiadomił mnie, że zażalenie zostało odrzucone. Zaznaczyłem gen.niemieckiemu
z Wehrmachtu podczas inspekcji oflagu, iż generałowie niemieccy nie dotrzymali swego słowa danego na polu walki. Na to ten
Niemiec oświadczył dosłownie : " Generałowie Niemieccy swego słowa dotrzymali : Pan Generał z załogą Modlina zostali zwolnieni
lecz policja i polityka jest ponad wojskiem". Pociągnęła się 5 letnia niewola w obozach Colditz, Konigstein, Hochenstein,
Johannisbrunn, Murnau i Dossel. Z niewoli zostałem zwolniony 1 kwietnia 1944 r., zamierzałem z grupą oficerów i żołnierzy
uznających Rząd Lubelski maszerować do Kraju w ślad za posuwającymi się na wschód oddziałami amerykańskimi, lecz niestety
na stanowczy rozkaz d-wa angielskiego zostałem ze wszystkimi generałami wywieziony samolotem w dniu 6 kwietnia do Paryża
a za tym po zbadaniu lekarskim do Nicei. Tam zgłosiłem u przedstawiciela Rządu Polskiego w Warszawie pułkownika Zakrzewskiego,że
chcę wracać natychmiast do Kraju. Na żądanie Attache Wojskowego w Paryżu złożyłem pisemne oświadczenie, że oddaję się
do dyspozycji Marszałka Michała Żymierskiego/14.VII.1944 r./. 27 lipca zostałem wezwany wspólnie z generałami Abrahamem,
Szychowskim i Mondem depeszą do Paryża celem odjazdu do Kraju. Niestety na drugi dzień badany przez lekarzy amerykańskich
w Głównym Amer.Szpitalu Polowym w Nicei otrzymałem oświadczenie, że muszę natychmiast poddać się ciężkiej operacji z powodu
zapalenia zrostów ran i wyrostka ślepej kiszki/ostatni raz byłem ranny 27.IX.1944 r./w Dossel bombą amerykańską, zabito wtedy
92 oficerów, raniono 245/. Po ciężkiej operacji chorowaem czas dłuższy i dopiero 27 marca 1945 r., po badaniach lekarskich
i zezwoleniu na transport, złożyłem w Attachacie Ambasady Polskiej oświadczenie, że jestem zdrów i gotów do transportu
do Kraju. W lutym 1946 r.wobec mojego oświadczenia zaraz po przylocie do Francji, że jadę do Kraju, zostałem przez władze
londyńskie w sposób chamski przeniesiony w stan nieczynny i pozbawiony tym dachu nad głową i wyżywienia.
Mieszkałem jednak na wpół prywatnie w domu wypoczynkowym w Nicei, oczywiście płacąc za swoje utrzymanie, zawdzięczając
uprzejmości bardzo szlachetnego komendanta domu d-ra majora Antoniego Bobaka. 7.I. 1947 roku zostałem wezwany do Paryża
celem odjazdu do Kraju. Przyjechałem do Paryża 14.I. i pierwszym samolotem w dniu 25.I. wyleciałem do Kraju, lądując
szczęśliwie w Warszawie tegoż dnia o godzinie 15 m.10.
27.I. zameldowałem się w Ministerstwie Obrony Narodowej i otrzymałem miesięczny urlop do rodziny w Toruniu i Gdańsku.
Ożeniłem się w 1908 roku z Niwą z domu Bem, mam jedno dziecko, córkę Wiolantę, zamężną.
Podpis : Wiktor Thommee gen.br.
|